niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 1 - Równie dob­rze można za­robić na upad­ku cy­wili­zac­ji, co na jej budowie.

Pośpiesznie wbiegłam do szkoły, zostawiając w tyle jakąś idiotkę, która zbierała książki z ziemi. Miałam dość pomagania jakimś ułomnym ludziom. Weszłam do klasy i usiadłam w ławce.
- Aida, wstań. - powiedziała pani od chemii. Burknęłam pod nosem i wstałam.
- Tak ? - zapytałam i przewróciłam oczami.
- Nie strugaj takich min moja droga i przeproś, jak się spóźniłaś. - powiedziała nauczycielka.
- Nie mam takiego zamiaru. - powiedziałam i usiadłam. Kolejny raz się do mnie przywaliła ta dziwna baba.
- Aida ! - krzyknęła nauczycielka - Wstań !
- Mogę wstać i wyjść jak ci się nie podoba. - powiedziałam
- Do dyrektora ! - krzyknęła nauczycielka. Wzięłam torbę i stanęłam przy drzwiach.
- Naskocz mi. - powiedziałam i pozdrowiłam ją palcem serdecznym. Wyszłam z klasy i skierowałam się do wyjścia. Nie miałam wyrzutów sumienia, że zrobiłam tak a nie inaczej. Nienawidziłam tej suki. Denerwowała mnie na każdym kroku. Wyszłam ze szkoły, zapięłam kurtkę i skierowałam się do parku. Mijając uśmiechniętych ludzi robiło mi się niedobrze. Weszłam do parku i usiadłam na ławce. Po kilku minutach siedzenia na ławce, skupiłam się na trawie.
- Posuń się. - powiedział jakiś głos. Podniosłam głowę i zmierzyłam wzrokiem stojącego przy mnie chłopaka.
- Masz tyle ławek. Idź se gdzie indziej usiądź. - powiedziałam zła.
- Widzę, że zgrywasz twardzielkę. - powiedział chłopak.
- A ja widzę, że jesteś pewny siebie. - powiedziałam i wstałam z ławki - Aż za bardzo. - powiedziałam mu prosto w twarz.
- Ciekawie. - powiedział chłopak - Przejdziesz się ze mną ?
- Nie. - odpowiedziałam i odeszłam od niego. Chłopak jednak nie dał za wygraną. Złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie.
- Pójdziesz ze mną, chcesz tego czy nie. - powiedział.
- Chyba śnisz pojebańcu. - powiedziałam i uderzyłam go w brzuch. Chłopak jakby nigdy nic stał niewzruszony, za to ja byłam przerażona. Pierwsze uczucie strachu.
- Nigdy się nie nauczycie. - powiedział chłopak i zaśmiał się perfidnie.
- Puść mnie, bo będę krzyczeć. - zagroziłam. Chłopak zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Wy kadeci jesteście śmieszni. - zakpił i złapał mnie za szyję - Nawet nie zdążysz krzyknąć, a ja mogę skręcić ci kark jednym ruchem. - wyszeptał mi do ucha. Jego głos przeszył mnie ciarkami.
- Czego chcesz ? - zapytałam przez zaciśnięte zęby.
- Nie masz się czego bać. - puścił mnie - Idziesz ze mną i nie dyskutuj, bo inaczej będę musiała użyć siły, a tego byś nie chciała.
- Dobra. - powiedziałam - Puść mnie.
Chłopak niepewnie puścił moją rękę.
- Idiota. - zaśmiałam się i zaczęłam uciekać. Po chwili biegu odwróciłam się i spostrzegłam, że chłopak za mną nie biegnie i wcale go tam nie ma. Było jednak za późno. Przywaliłam w coś bardzo mocno i poczułam mocny uścisk na oby dwóch ramionach. W panice odwróciłam głowę.
- Nie trzeba było przeginać. - powiedział chłopak i mocniej zacisnął swoje ręce na moich ramionach. - Boli ?
To nie był ból. To było coś więcej.
- Nie. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Śpij. - powiedział chłopak i dotknął mojego karku. Momentalnie straciłam przytomność.

* * *

Otworzyłam oczy i pomrugałam kilka razy, żeby odzyskać w nich ostrość. Byłam w jakimś pomieszczeniu, które oświetlała tylko mała lampa po mojej prawej stronie. Zaczęłam się szarpać. Na próżno. Facet dobrze mnie obezwładnił. Przywiązana do krzesła zaczęłam myśleć do czego jestem potrzebna temu kolesiowi. Nagle drzwi otworzyły się, a do środka wszedł ów facet.
- Po co mnie przywiązałeś ? - zapytałam zła
- Żeby ci nawet na myśl nie przyszło, żeby uciekać. - powiedział chłopak - Więc Aida, wiesz kim ty w ogóle jesteś ? - zapytał
- No a kim mogę być ? - zapytałam z kpiną - Chyba człowiekiem.
Chłopak zaśmiał się.
- Tu nie masz racji. - powiedział chłopak
- Wypuść mnie ! - przerwałam mu szybko
- Wysłuchasz mnie, czy będziesz drzeć japę ? - zapytał
- Dobra, gadaj ! - powiedziałam - Masz minutę i masz mnie wypuścić.
- Ja tu ustalam zasady. - powiedział mi w twarz - Rozumiesz ?!
Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Spieprzaj. - powiedziałam i oplułam jego ciuchy. Chłopak spojrzał na swoje ubranie i uśmiechnął się perfidnie.
- Będzie z ciebie dobre zło. - powiedział i odwrócił się ode mnie - Ściągnąłem cię po to, żebyś mi pomogła.
- Pomogła ? - zapytałam - Dokładniej ?
- Jestem potężną, przedwieczną hybrydą. - powiedział i spojrzał na mnie
- Skoro jesteś taki potężny dlaczego nie możesz sam sobie poradzić ? - zapytałam, kpiąc z niego.
- Potrzebujemy hybryd takich jak ja. - powiedział - A ty masz w sobie to coś.
- Czyli jestem dla ciebie ważna ? - zapytałam
- Musimy mieć armię. - powiedział chłopak
- Armię ?! - zaśmiałam się - Brzmisz jak jakiś pierdolony psychol.
- Takiego określenia jeszcze nie słyszałem. - powiedział chłopak
- Podoba mi się. - podsumowałam - Co mi zaoferujesz ?
- Prowadzisz moją armię i dostajesz pełny pakiet mocy jako hybryda. - powiedział chłopak
- Między innymi jaka hybryda ? - zapytałam
- Biegła biała i czarna magia, świetne łucznictwo, zew krwi, co ma swoje minusy, ale można to powstrzymać i kilka innych mocy. - powiedział chłopak
- Nie możesz znaleźć sobie kogoś innego ? - zapytałam
- Tylko ty dźwigniesz moje moce. - powiedział
- Robi się coraz ciekawiej. - powiedziałam - Jak mnie niby znalazłeś ?
- Czuję cię we krwi. - powiedział - I z resztą nie tylko ja.
- Nie tylko ty ? - zapytałam - Jest was więcej.
- Aktualnie jest ze mną 5 hybryd o takich mocach jak ja. - powiedział - Ty będziesz 7 i będziesz musiała znaleźć 3 kolejne.
- Czemu musi być nas 10 ? - zapytałam
- Wyjdzie w praniu. - powiedział - Jesteś ze mną czy przeciwko ?
- Rzuciłeś mi ciekawe propozycje i chyba z nich skorzystam. - powiedziałam - Ale niby jak do cholery mam się zmienić w tą niby hybrydę ?
- Zostaw to mnie. - powiedział chłopak i podszedł do mnie. Uwolnił mi jedną rękę i przysunął ją sobie przegubem do ust. Przejechał językiem po mojej skórze. Drażniące ciepło przeszło polizane miejsce.
- Chętnie bym cię zjadł, ale jesteś mi za bardzo potrzebna. - powiedział. Wysunął kły i zatopił je w mojej skórze. Fala zimna i niekończącej energii przeszyła moje ciało. Serce przyspieszyło tępa, oddech zmienił się na wolny i płytki, a skóra zaczęła drgać. Ból i łamanie kości było nie do zniesienia. Oddech zaczął mi ciążyć i po chwili przestałam oddychać, a moje serce ustało. Zemdlałam.

Brak komentarzy: